Rząd rozważa pełne ozusowanie umów zlecenia. Ewentualne zmiany miałyby wejść w życie z dniem 1 stycznia 2021 roku, ale na tym etapie wydaje się to już nierealne. Cały czas mówimy tylko o propozycji, która ma być konsultowana ze środowiskami zrzeszającymi i reprezentującymi interesy pracodawców oraz pracowników. Jak wprowadzenie zmian wpłynie na realną wielkość wynagrodzeń i koszty pracy?
ZUS od umów zlecenia obecnie
Zgodnie z aktualnie obowiązującymi przepisami umowa zlecenie jest tytułem do ubezpieczeń społecznych, oznacza to, że powoduje obowiązek odprowadzania składek z tytułu ubezpieczeń emerytalnych, rentowych i wypadkowych. Ubezpieczony, w tym zleceniobiorca może we własnym zakresie zdecydować czy poddać się dobrowolnemu ubezpieczeniu chorobowemu.
Jak wiadomo, obowiązek zgłoszenia do ubezpieczeń społecznych powoduje każda umowa, która jest tytułem do ubezpieczeń społecznych do momentu, w którym łączna podstawa wymiaru składek z tytułu wykonywanych umów osiągnie kwotę minimalnego wynagrodzenia. Każda kolejna umowa nie powoduje już takiego obowiązku i nie trzeba od niej odprowadzać składek ZUS.
Zobacz także: Czym jest ulga abolicyjna i co oznacza jej zniesienie?
Warto wiedzieć, że oprócz umowy zlecenia tytuły do ubezpieczeń społecznych to także: umowa o pracę, prowadzenie działalności gospodarczej, przebywanie na urlopie wychowawczym czy pobieranie zasiłku macierzyńskiego. Coraz częściej na współczesnym rynku pracy dochodzi do sytuacji, w której pracownicy i przedsiębiorcy świadczą pracę i wykonują usługi na podstawie różnych umów.
W takim przypadku mamy do czynienia z tzw. zbiegiem tytułów do ubezpieczenia społecznego. Zaskakująco często spotyka się konstrukcje z zastosowaniem kilku umów zlecenia. Planowana nowelizacja ma na celu ochronę interesów pracowników pracujących na kilku umowach. W długim okresie brak składek od dodatkowego wynagrodzenia wyraźnie obniża poziom świadczeń, jakie będą im przysługiwać jako przyszłym emerytom.
Ozusowanie wszystkich umów zlecenia
Planowana nowelizacja ma na celu wprowadzenie obowiązku odprowadzania składek na ubezpieczenie emerytalne, rentowe i wypadkowe od wszystkich zawieranych umów, które stanowią tytuł do ubezpieczenia społecznego. Celem tych zmian jest zapobieganie optymalizacji polegającej na dzieleniu umów cywilnych i o współpracę w celu zaniżania podstawy do naliczania składek z tytułu ubezpieczeń społecznych. Takie podejście podniesie wartość składek odprowadzanych do ZUS, ale jednocześnie wzrosną realne koszty pracy i spadnie wartość wypłat na rękę, co niepokoi tak pracowników, jak i pracodawców.
Ozusowanie umów zlecenia: o ile wzrosną koszty pracy?
W dyskusji na temat zniesienia zasady, zgodnie z którą nie zachodzi zbieg tytułu do ubezpieczeń społecznych z tytułu kolejnej umowy z chwilą, gdy wartość podstawy wymiaru składek z pozostałych umów osiąga kwotę minimalnego wynagrodzenia, strona rządowa argumentuje, że koszty pracy w Polsce są cały czas bardzo niskie. Szczególnie w porównaniu do poziomu, jaki osiągają w zamożniejszych krajach unijnych.
Zobacz także: Czym są podmioty powiązane i kogo obowiązują ceny transferowe?
Planowane zmiany nie powinny mieć znacznego wpływu na atrakcyjność polskiej gospodarki dla inwestorów zagranicznych. Jednak zmiany odczują przedsiębiorcy i pracownicy. Szacuje się, że przy wynagrodzeniu na poziomie 5000 PLN pracownik dostanie na rękę przeciętnie o około 500 PLN mniej, a pracodawca dopłaci dodatkowo przeszło 1000 PLN. To sporo, biorąc pod uwagę wartość przeciętnego wynagrodzenia w kraju oraz spowolnienie gospodarcze wywołane pandemią koronawirusa.
Wzrost kosztów pracy a pandemia koronawirusa
W pierwotnym planie przewidywano wdrożenie zmian już 1 stycznia 2021 roku. Jednak taki harmonogram wydaje się już nierealny. Co więcej, rząd podkreśla, że ozusowanie wszystkich umów zlecenia jest cały czas w fazie konsultacji z partnerami społecznymi. Ponadto, warto mieć świadomość, że w nadchodzących miesiącach gospodarka musi poradzić sobie ze stopniowym wygaszaniem pomocy publicznej w ramach tarczy antykryzysowej, a jednocześnie przygotować się na kolejną falę zachorowań oraz wynikające z niej ograniczenia.
Niezależnie od tego, jakie środki bezpieczeństwa zostaną zastosowane, nie da się nie zauważyć zmian, z jakimi mamy do czynienia na rynku w kwestii konsumpcji różnych produktów i usług. Można powiedzieć, że gospodarka i przedsiębiorcy adaptują się tak szybko, jak to tylko możliwe, ale nie jest to dobry moment na podnoszenie kosztów pracy i ograniczanie domowych budżetów polskich pracowników.