15 lipca 2016 roku weszła w naszym kraju w życie kontrowersyjna ustawa radykalizująca ordynację podatkową. Jest to tzw. „Klauzula przeciwko unikaniu opodatkowania”. Głównym jej założeniem, według twórców jest przeciwdziałanie agresywnej optymalizacji podatkowej (np. zakładaniu spółek w rajach podatkowych), a tym samym zwiększenie wpływów do rodzimego budżetu. W praktyce, nowelizacja ta pozwoli stosownym organom na kontrolę podmiotów gospodarczych pod kątem działań, które mogłyby mieć na celu uniknięcie opodatkowania.
Uściślając, ustawodawca dąży do uniemożliwienia przeprowadzania przez przedsiębiorców działań, które określa jako „sztuczne” oraz „nie mające uzasadnienia gospodarczego”, a których celem jest jedynie osiągnięcie korzyści podatkowej. Od razu nasuwa się pytanie, co oznaczają tego typu działania?
Zdaniem prawodawców, polegają one na:
- nieuzasadnionym dzieleniu operacji,
- angażowaniu podmiotów pośredniczących pomimo braku uzasadnienia ekonomicznego lub gospodarczego,
- uzyskaniu stanu identycznego lub zbliżonego do istniejącego przed dokonaniem czynności,
- występowaniu elementów wzajemnie się znoszących lub kompensujących,
- obecności ryzyka ekonomicznego lub gospodarczego przewyższającego spodziewane korzyści inne niż podatkowe w takim stopniu, że należy uznać, że działający rozsądnie podmiot nie wybrałby tego sposobu działania.
Dodatkowo, ustawa będzie obejmowała czynności podjęte przed jej wejściem w życie, ale mające skutki po rozpoczęciu jej obowiązywania (czyli po 15 lipca). Jeżeli na mocy przepisów klauzuli organ kontrolujący uzna, że poprzez stosowanie optymalizacji podatkowej podmiot zapłacił podatek niższy niż gdyby jej nie zastosował, będzie miał prawo do ściągnięcia go w tej wysokości, jaką osiągnąłby bez stosowania metod optymalizacyjnych. Krótko mówiąc – podatnik zapłaci więcej…
Jak zostało wspomniane na samym początku, nowelizacja ta jest bardzo kontrowersyjna i to, niestety, z wielu przyczyn. Oto najważniejsze z nich.
Przede wszystkim, ma ona przeciwdziałać czemuś, co jest… legalne! (Warto w tym miejscu przypomnieć, że optymalizacja podatkowa polega na stosowaniu dozwolonych prawem metod umożliwiających obniżenie zobowiązań podatkowych).
Zobacz także: Co to są umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania – cz. 1
Ponadto, ustawa wydaje się po prostu nie mieć sensu, jako, że w ostatecznym rozrachunku może ona uderzyć w gospodarkę naszego kraju. Wygląda na to, że Rząd nie zdaje sobie sprawy z pewnego faktu: nawet jeżeli polski przedsiębiorca stosujący metody optymalizacji podatkowej (np. transferując zyski do raju podatkowego) nie zapłaci w kraju podatku bezpośredniego, to pieniądze te i tak zostaną w jego „kieszeni”, czy też jak kto woli – miejscu rezydencji podatkowej, czyli w Polsce. Będą więc one wydane na miejscu, a do budżetu i tak trafi spora ich część, tyle, że pod postacią podatków pośrednich (akcyza, VAT), a przy okazji, zarobi jeszcze ktoś inny. Przyjrzyjmy się teraz jednemu z założeń nowelizacji: „Klauzula ma uniemożliwić firmom dokonywanie sztucznych i niemających uzasadnienia gospodarczego czynności, za pomocą których próbowałyby ominąć przepisy i osiągnąć korzyści podatkowe”. W świetle powyższych argumentów, obniżenie kwoty płaconych podatków samo w sobie jest uzasadnione gospodarczo, ponieważ umożliwia wprowadzenie na krajowy rynek zaoszczędzonych pieniędzy. Wydaje się, że absurdom ustawy nie ma końca, a to jeszcze nie wszystko!
Zawiera ona także szereg nieprecyzyjnych sformułowań („spodziewane korzyści”, „działający racjonalnie podmiot”, „stan zbliżony”), dających urzędnikom skarbowym duży stopień dowolności interpretacji, niestety, na niekorzyść podatnika. Warto także pochylić się nad jednym z kryteriów „sztuczności”, jakim jest „Angażowanie podmiotów pośredniczących pomimo braku uzasadnienia ekonomicznego lub gospodarczego”, a następnie zastanowić, co, jeżeli urzędnik stwierdzi, że powołanie dyrektora nominowanego w kraju rezydencji podatkowej powołanej spółki, którego prawo wymaga, aby m.in. jeden z dyrektorów miał siedzibę na jego terenie (np. Singapurze), nie ma uzasadnienia ekonomicznego? Wyjścia są dwa: albo przeprowadzka do Singapuru, albo likwidacja spółki…
Kolejna sprawa; nowelizacja łamie jedną z fundamentalnych zasad tworzenia prawa, jaką jest „lex retro non agit”, czyli „prawo nie działa wstecz”. A przecież ustawa dotyczy czynności podejmowanych przed jej wejściem w życie. Owszem, są sytuacje, w których może ono zadziałać „do tyłu”, ale tylko wtedy, kiedy oddziałuje na korzyść adresata. A trudno konieczność zapłaty kilkukrotnie wyższego podatku nazwać korzyścią.
Czy zatem w tym wyjątkowo ciemnym dla przedsiębiorcy tunelu ustawodawczym jest jakieś światełko? Teoretycznie tak. Otóż w Ministerstwie Finansów można będzie ubiegać się o uzyskanie tzw. „Opinii zabezpieczającej” stwierdzającej, że podejmowane działania nie stoją w sprzeczności z postanowieniami klauzuli. Tylko, że…
Zobacz także: Co to są umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania – cz. 2
- uzyskanie takiej klauzuli wymagać będzie zgromadzenia dużej ilości dokumentów,
- trzeba będzie na nią czekać 6 miesięcy,
- niezbędne będzie uiszczenie kwoty… od 15 000 do 30 000 zł.
Teoretycznie, może więc okazać się, że lepszym rozwiązaniem niż uzyskanie opinii jest zapłata wyższego podatku.
Większą szansę stanowią umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania zapobiegające konieczności zapłacenia podatku w kraju osiągania dochodu (podatek u źródła) oraz w kraju rezydencji podatkowej. Dokumentów tego typu, których Polska podpisała ponad 90, nowelizacja nie narusza. Nadzieję daje też przynależność naszego kraju do Unii Europejskiej; gdyby bowiem unijni urzędnicy orzekli, ze przepisy klauzuli ograniczają swobodę gospodarczą, Polska musiałaby ją po prostu wycofać.