Kontrola, śledzenie, blokada – to pierwsze skojarzenia, które przychodzą na myśl przedsiębiorcom na dźwięk słów „Urząd Skarbowy”. Okazuje się, że fiskus nie śpi i już kolejny raz udowadnia, że w pełni zasłużył na powyższe przydomki. Niedawno powrócił z nowymi pomysłami, jak kontrolować polskie biznesy.
Fiskus będzie polował na oszustów całą dobę
Już niedługo, bo 1 stycznia 2018 roku w Ministerstwie Finansów zostanie utworzona dodatkowa strefa specjalna, w której będą gromadzone wszystkie wrażliwe dane o rachunkach bankowych przedsiębiorców i dokonywanych na nich operacjach finansowych.
W tym celu powołano aż 40 kontrolerów, którzy będą prześwietlać transakcje przedsiębiorców i wyłapywać podejrzane operacje. Co znaczy podejrzane? Wszystkie, które w ocenie specjalistów mogą mieć związek z oszustwami i wyłudzeniami podatkowymi.
Zobacz także: Polskie spółki płacą wyższe podatki niż zagraniczne firmy działające w Polsce
Konta, które wskazano jako niepewne, będą blokowane na żądanie szefa Krajowej Administracji Skarbowej lub wiceministra finansów. Ministerstwo Finansów kalkuluje wstępnie, że w ciągu roku mogą zablokować niemal 5 tysięcy rachunków bankowych należących do przedsiębiorców.
Jak w praktyce wygląda machina kontroli Ministerstwa Finansów?
Banki i SKOK-i będą przesyłać do izby rozliczeniowej oraz do szefa KAS wszelkie informacje o rachunkach i przelewach między firmami, oraz między firmami a klientami za pomocą systemu teleinformatycznego. Co dalej? Potem izba rozliczeniowa dokona „wstępnej” analizy uzyskanych danych i wskaże, w jakim stopniu dane konto jest wykorzystywane do oszustw skarbowych. Swoje oceny wyśle do MF, a tam kontrolerzy fiskusa przeprowadzą kolejne analizy ryzyka. Projekt przewiduje zablokowanie kont na okres do 72 godzin (z możliwością przedłużenia do… trzech miesięcy).
Idea kontroli jak zwykle brzmi szlachetnie, bo jak twierdzi Ministerstwo, wszystko jest po to, aby blokować „niebezpieczne” konta bankowe i przez to powstrzymać oszustwa podatkowe. A jak jest w rzeczywistości? Czy to faktycznie złoty środek na walkę z nieuczciwymi graczami, czy kolejny wytrych do tego, by kontrolować przedsiębiorców?
Ile za to zapłacimy?
Fiskus szacuje, że nowe restrykcje spowodują około 4,6 tysięcy blokad rocznie. To niezły wynik, zwłaszcza, że na podstawie analiz Generalnego Inspektora Informacji Finansowej do tej pory było ich ok. 300 każdego roku. Ale nie tak od razu! Zanim konto zostanie zablokowane, urzędnicy muszą wytropić podejrzane rachunki. Biurokratyczna procedura wydaje się nie mieć końca, a sytuacja braku publicznie dostępnych informacji o tym, czym dokładnie jest “podejrzany rachunek” daje urzędnikom spore pole do nadużyć.
Zobacz także: Polskie kasyna internetowe grają na nosie fiskusowi, czyli jak wydać w Polsce pieniądze z hazardu w Internecie?
W międzyczasie szybkie przeliczenie: szacunkowy koszt funkcjonowania centrum kontroli przez 24 godziny na dobę siedem dni w tygodniu to 3 mln zł rocznie. Wynagrodzenia kontrolerów, specjalne centrum operacyjne, budowa archiwów, wyposażenie stanowisk pracy – wszystko na koszt podatnika.
Polskie rachunki zagranicznych firm
Zagraniczne firmy nie mają większych ograniczeń w otwarciu rachunków w polskich bankach. Taki zabieg pozwala im bez problemu rozliczać się z polskimi kontrahentami bez groźby kosztownych przelewów zagranicznych i przewalutowań. Pomimo tego, że procedura blokady środków na koncie spółki zagranicznej jest zdecydowanie bardziej skomplikowana i wymaga więcej czasu, jest możliwa do przeprowadzenia. Jednak potencjalny koszt przeprowadzenia takiego zabiegu na zagranicznej spółce może okazać się na tyle wysoki, że polski urząd jeszcze chętniej skieruje swój wzrok na polskie spółki, których konta będzie fiskusowi zdecydowanie łatwiej zablokować.
Czy da się przed tym chronić?
Przedsiębiorcy uparcie szukają możliwości lokowania swoich pieniędzy poza granicami kraju. Faworytem jest Wielka Brytania, gdzie przedsiębiorcom sprzyja system podatkowy, łatwość prowadzenia spółki i wysoka kwota wolna od podatku. Dla biznesmenów liczy się przede wszystkim swoboda, proste prawo i brak zbędnej biurokracji. Z dala od kontroli, wypełniania dokumentów i wizyt w urzędach.