O dochodzie, jaki osiąga firma decyduje wiele czynników; pomysł na biznes, zapotrzebowanie na usługi, ich jakość, umiejętność pozyskania klienta, koszty pracownicze, etc. Okazuje się jednak, że to nie wszystko. W sporym procencie dochód zależy także od kraju, w którym zarejestrowana jest firma. Szczęśliwie zapis o Swobodzie przedsiębiorczości zapisany w Traktacie o funkcjonowaniu Unii Europejskiej daje jej obywatelom niczym nieograniczone prawo wyboru miejsca rejestracji i prowadzenia firmy.
Niestety, biorąc pod uwagę ostatnie kryterium, Polska nie ma powodów do zachwytu, jako że działające na jej terenie rodzime spółki osiągają relatywnie mniejszy dochód niż ich zagraniczne odpowiedniki. A wszystko oczywiście, przez podatki (CIT).
Przyczyny
Rezultaty badań przeprowadzonych przez firmę Bisnode wskazują, że bardziej obciążone podatkiem CIT były firmy polskie „…w latach 2011-2013 500 największych polskich spółek odprowadziło z tytułu CIT 22,4 mld zł, co stanowiło 0,96 proc. ich przychodów i 22 proc. ich zysków. W przypadku 500 największych zagranicznych spółek działających w Polsce ich łączne obciążenie podatkiem CIT wyniosło 9,5 mld zł, czyli 0,7 proc. przychodów i 17,5 proc. zysków…”
Dane przedstawia poniższa tabela:
Kwota odprowadzonego CIT | Procent przychodów | Procent zysków | |
Firmy polskie | 22,4 mld zł | 0,96% | 22% |
Firmy zagraniczne | 9,5 mld zł | 0,7% | 17,5% |
Jaka była przyczyna takiego stanu rzeczy? Tutaj zdania są podzielone; według niektórych (Bisnode) „…Spółki należące do kapitału zagranicznego dysponują lepszymi doradcami, transferują też część pieniędzy do spółek matek za granicę….”.
Zobacz także: Rozszerzona kontrola krzyżowa, czyli co wolno fiskusowi?
Z kolei prof. Dominik Gajewski, ekspert ds. walki z unikaniem opodatkowania, uważa że „…Polska jest „praktycznie bezbronna” wobec międzynarodowych koncernów, które stosują zaawansowaną politykę podatkową (…) firmy te umiejętnie wykorzystują luki prawne i różnice w przepisach podatkowych pomiędzy krajami…”. Innymi słowy, przedsiębiorcy, którzy nie chcą płacić wysokich podatków mogą założyć firmę za granicą i nadal działać w Polsce wykorzystując międzynarodowe przepisy.
Czy starania ministra Morawieckiego zmierzające do uszczelnienia systemu doprowadzą do sytuacji, w której obciążenia podatkowe spółek polskich i zagranicznych działających na terenie naszego kraju okażą się skuteczne? Nie wiadomo, to dopiero melodia przyszłości. Jednakże na chwile obecną nie trzeba być profesorem ani ministrem, aby zauważyć prostą zależność: większy dochód osiągną te firmy, które są mniej obciążone podatkami.
A może raje podatkowe?
Rejestracja spółki w raju podatkowym, czyli państwie, które w celu przyciągnięcia jak największej ilości zagranicznych inwestorów na swoje terytorium oferuje im atrakcyjne rozwiązania podatkowe, łącznie ze stawkami podatku dochodowego w wysokości 0%.
Wyjście takie może wydawać się kontrowersyjne i ryzykowne w świetle medialnej nagonki, jaką prowadzi przeciwko rajom UE i OECD, upatrując w nich groźną konkurencję, odciągającą od nich płatników podatku, ale żadnej kontrowersji w tym nie ma. Przeniesienie firmy do raju jest całkowicie legalne i racjonalne; wynika z wolnej konkurencji i wolności gospodarczej (pracuje tam gdzie bardziej się opłaca) oraz suwerenności państw (każde ma możliwość tworzenia takiego prawa, w tym podatkowego, jakie uzna dla siebie za najlepsze). Także porównania rajów do „szemranych” lokalizacji pełnych oszustów, naciągaczy i przestępców ukrywających swoje dochody nie ma sensu: wszak do grona rajów należą takie jurysdykcje jak Luksemburg, Monako, Singapur czy Hongkong – a chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie zarzuci im celowej, nielegalnej działalności, w tym tworzenia azylu dla finansowych przestępców.
Inne jurysdykcje przyjazne biznesowi
Prowadzenie działalności gospodarczej pod sztandarem jurysdykcji, które wymagają co prawda zapłaty podatków w kwocie wyższej niż te w rajach, ale jednocześnie potrafią zapewnić bardzo przyjazne dla biznesu warunki prawne. Klasycznymi przykładami są tutaj Wielka Brytania oraz Irlandia; oprócz stosunkowo niskich stawek podatkowych (irlandzki CIT należy do najniższych w Europie – 12.5%) oferują bardzo wysokie kwoty wolne od podatku, przyjazne i racjonalne nastawienie urzędników wobec przedsiębiorców (zdających sobie sprawę, że firmę zakłada się po to, żeby zarabiać pieniądze, a nie wypełniać sterty dokumentów w różnych urzędach), małą liczba kontroli skarbowych, stabilne prawo – jeżeli pojawiają się zmiany, to po pierwsze rzadko, a po drugie są one korzystne dla przedsiębiorcy, a także prestiż płynący z faktu zarejestrowania spółki pod ich jurysdykcją; spółka ltd zarejestrowana w UK lub Irlandii będzie o wiele lepiej rozpoznawalna i ceniona w świecie niż spółka z o.o. z Polski.
Zobacz także: Jak legalnie przenieść firmę do raju podatkowego
Ale to jeszcze nie wszystko. Wielka Brytania może wkrótce stać się jeszcze bardziej konkurencyjna nie tylko wobec Polski, ale także wszystkich innych rajów podatkowych. Otóż władze UK zapowiadają, że jeżeli UE nie spełni ich warunków dotyczących współpracy gospodarczej po brexicie, to obniży swój CIT do jednocyfrowej kwoty, aby zachęcić jak największą liczbę podmiotów do inwestowania na ich terenie. Taki scenariusz byłby niezwykle atrakcyjny dla biznesmenów nie tylko z naszego kraju.
Wniosek
Bez względu na wybór którejkolwiek z opcji przedstawionych powyżej, oczywisty wniosek nasuwa się sam. Dopóki polskie podatki będą wyższe niż u europejskiej i światowej konkurencji, nasze firmy będą uciekać za granicę, w celu ograniczenia wydatków podatkowych, a tym samym zwiększania dochodów, o co nie będzie można mieć do biznesmenów pretensji. Niestety, ucierpi na tym rodzimy budżet. Pytanie, czy organy decyzyjne z Ministerstwem Finansów na czele, dostrzegają te prostą i oczywistą zależność.