Site icon Admiral Private

Wyjaśniamy aferę Panama Papers!

Panama Papers

3 kwietnia 2016 roku świat obiegła zaskakująca informacja o wycieku przeszło 11 milionów dokumentów będących własnością kancelarii prawnej Mossack Fonseca (wyciekły one z panamskiego biura kancelarii, stąd nazwa afery), zajmującej się finansowymi usługami offshore.

Panama Papers

Ujawnione przez Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych dokumenty dotyczyły kilkuset tysięcy przedsiębiorstw i osób prywatnych korzystających z usług rzeczonej kancelarii w kwestii zakładania i prowadzenia działalności w „rajach podatkowych” lub lokowania oszczędności w tamtejszych bankach. Na stronach opublikowanych dokumentów znajdowały się nazwiska klientów kancelarii MF, a wśród nich osób znanych ze świata biznesu, polityki, a nawet sportu (np. chińskiego premiera Li Penga, członków rodziny brytyjskiego premiera Davida Camerona, Władimira Putina, Petra Poroszenki, Lionela Messiego, Michela Platiniego i wielu innych).

Niemal natychmiast pojawiły się pytania o stopień legalności działalności w „rajach podatkowych”, a wobec osób i instytucji widniejących w ujawnionych dokumentach, oskarżenia o działalność przestępczą; np. pranie brudnych pieniędzy, utajnianie dochodów (w domyśle – nielegalnych) lub też próby uniknięcia płacenia podatków. Pod ciężarem takich oskarżeń ugiął się islandzki premier Sigmundur Gunnlaugsson, który podał się do dymisji.

Zobacz także: Raje podatkowe – gdzie zapłacisz niskie podatki?

Z medialnych doniesień dotyczących afery „Panama Papers” wyłonił się zgoła negatywny obraz „rajów podatkowych”. Czyżby zatem omawiane „raje”, były jedynie kolorową zasłoną, za którą kryje się mroczny świat finansowych przestępstw i oszustw podatkowych? A może stały się one tylko niewłaściwie użytym narzędziem, podobnie jak ów przysłowiowy nóż kuchenny, którym przygotowuje się posiłki, ale można też wyrządzić komuś krzywdę? Może ujawnione fakty dały okazję do uderzenia w „raje” instytucjom, dla których są one solą w oku? Instytucjom, które bardzo niechętnie patrzą na lokowanie środków finansowych w krajach o korzystniejszych przepisach podatkowych, a teraz „podgrzewają atmosferę” widząc w tym szansę zaszkodzenia konkurencji?

Spróbujmy zatem rozstrzygnąć problem…

Czym jest „raj podatkowy”?

Jest to potoczne określenie kraju, którego przepisy podatkowe są wyjątkowo łagodne dla kapitału zagranicznego; umożliwiają obniżenie kosztów prowadzenia działalności gospodarczej poprzez minimalizowanie wysokości podatków nawet do poziomu 0%, gwarantując przy tym wysoki poziom dyskrecji co do prowadzonych operacji finansowych.

Czy z powyższej definicji wyłania się obraz czegoś na kształt organizacji przestępczej? Absolutnie nie. Oceniając politykę finansową krajów określanych mianem „rajów podatkowych”, musimy pamiętać, że każde suwerenne państwo ma możliwość tworzenia własnego porządku prawnego, w tym przepisów podatkowych i prawa bankowego. Należy też zdawać sobie sprawę, jaki jest cel ustanawiania takich, a nie innych przepisów. W przypadku „rajów”, bynajmniej nie jest to chęć permanentnego łamania prawa, ale przyciągnięcia jak największej ilości podmiotów gospodarczych. Działa tutaj zwykła rynkowa konkurencja; jeżeli państwo A (raj) oferuje lepsze warunki prawne dla prowadzenia biznesu niż państwo B, wybór przedsiębiorcy padnie na państwo A, nie z chęci popełnienia przestępstwa, ale zaoszczędzenia konkretnej sumy pieniędzy. Warto też wiedzieć, że zagraniczny kapitał stanowi ważne źródło dochodu dla państw będących „rajami podatkowymi”.

W zdecydowanej większości są to niewielkie kraje, o dosyć mocno ograniczonych możliwościach wpływów budżetowych (rolnictwo, rybołówstwo, turystyka). Duża liczba zarejestrowanych tam spółek, które mimo, iż nie płacą tam podatków bądź płacą bardzo niskie, wnoszą jednak (stosunkowo niewielkie) opłaty rejestracyjne lub opłaty roczne, zasilając tym samym tamtejsze budżety. A ponieważ wiadomo, że im więcej spółek, tym więcej opłat, kraje takie będą dążyły do przyciągnięcia jak największej liczby inwestorów – co się po prostu opłaca – stosując takie metody, jakie są dla nich dostępne, czyli przede wszystkim tworzenie odpowiednich przepisów.

Zobacz także: Spółki offshore i inwestycje w Indiach

Owszem, „raje podatkowe”, a konkretnie ich prawo, może zostać użyte jako narzędzie do popełnienia przestępstwa finansowego (pranie brudnych pieniędzy, ukrycie nielegalnych dochodów), ale pamiętajmy, że tylko jako narzędzie! Analogicznie, jeżeli do popełnienia przestępstwa, użyty zostanie pistolet, winnym jego dokonania będzie człowiek, który go użył, a nie konstruktor tegoż pistoletu. Jeśli więc nawet doszło do przestępstwa, dokonanego przy pomocy przepisów prawnych „rajów podatkowych”, wina spoczywa na barkach konkretnego przestępcy, a nie „raju”. Trzeba też zdawać sobie sprawę, że przestępstwa finansowe zdarzają się na całym świecie, w każdym systemie prawnym; a zatem utożsamianie ich tylko i wyłącznie, lub w zdecydowanej większości z „rajami podatkowymi” jest poważnym błędem, wynikającym z nieznajomości najważniejszych faktów dotyczących tych państw lub też błędnej interpretacji podawanych przez media informacji.

Skąd zatem negatywny wizerunek „rajów podatkowych” oraz ich klientów w mediach?

Jedną z przyczyn, być może najważniejszą, jest niekorzystny obraz tworzony przez konkurencję, czyli państwa (instytucje), które na skutek odpływu kapitału poza swoje granice, ponoszą wymierne straty finansowe (działające na ich terytoriach przedsiębiorstwa nie płacą podatków). Rej wiedzie w tym przypadku OECD (Organization for Economic Co-operation and Development ), czyli Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, działająca od 1961 roku. Do jej głównych zadań należy tworzenie i wprowadzanie w życie norm i reguł dotyczących działania poszczególnych sektorów gospodarki, koordynacja polityki społeczno – ekonomicznej krajów członkowskich, utrzymanie finansowej stabilności krajów członkowskich oraz rozwój gospodarki światowej.

Dodatkowo, OECD znana jest ze swojej zawziętości w stosunku do „rajów podatkowych”, oskarżając je o stosowanie szkodliwej konkurencji podatkowej. Pojęcie „szkodliwa” jest w tym przypadku oczywiście względne, jako, że przynosi szkody jedynie dla krajów OECD, podczas gdy same „raje” mają się świetnie. Niemniej, odpływ kapitału poza granice OECD nie pozwala jej patrzeć bezczynnie na aktualny stan rzeczy, rodząc chęć jeżeli nie zlikwidowania, to przynajmniej znacznego ograniczenia działalności „rajów” poprzez naciski polityczne i gospodarcze (groźba sankcji). Rozpatrując sprawę z tej perspektywy, afera „Panama Papers” stała się dla krajów OECD przysłowiowym „darem niebios”, pozwala bowiem oskarżyć je o nielegalne praktyki finansowe, stosowanie nieczystej konkurencji, a organom śledczym poszczególnych państw członkowskich daje pretekst do szczegółowych kontroli firm mających siedziby w „rajach”, a prowadzących działalność na ich terenie. (Do tego dała też do ręki broń politykom i mężom stanu, w walce z ich oponentami mającymi styczność z „rajami”). W zaistniałej sytuacji, wystarczy odpowiednio przygotować materiały informacyjne prezentowane w państwowych mediach, aby przedstawić niewygodną konkurencję jako jaskinię finansowego zła, zniechęcając potencjalnych inwestorów.

Zobacz także: Spółka offshore w Panamie

Należy zatem zdawać sobie sprawę, że ukazywany w mediach negatywny obraz „krajów stosujących szkodliwą konkurencje podatkową”, może być w dużej mierze nie tyle odzwierciedleniem faktów, ile elementem zwykłej wojny ekonomicznej.

Oceniając obiektywnie kwestię „rajów podatkowych”, zwłaszcza w świetle afery „Panama Papers”, należy uważać, aby nie paść ofiarą zbyt prostych skojarzeń. O co dokładnie chodzi? O to, aby nie wiązać bezpośrednio rozwiązań prawnych stosowanych w „rajach”, z przestępczą lub po prostu nie do końca transparentną działalnością konkretnych jednostek. Wyjaśnijmy problem na przykładzie:

Jedną z osób, której nazwisko pojawiło się na kartach ujawnionych dokumentów jest wspomniany już Michel Platini, prezydent organizacji UEFA, zawieszony w obowiązkach w grudniu 2015 roku w związku z zarzutami korupcyjnymi. Otóż jeśli osobę, na której ciążą zarzuty nielegalnych praktyk finansowych, zobaczymy na liście klientów jednego lub kilku „rajów podatkowych”, możemy dojść do błędnego wniosku, że instytucje (spółki, banki) tychże krajów były świadomymi uczestnikami przestępczego procederu, lub też przepisy prawne były tworzone pod kątem umożliwienia lub ułatwienia tego typu działań. Jest to oczywiście nieprawda. Winien przestępstwa jest przestępca, a nie kraj, w którym działał. Podobne skojarzenia mogły zrodzić się, kiedy do publicznej wiadomości dotarły informacje o powiązaniach z „rajami” Petra Poroszenki, prezydenta Ukrainy – państwa, w którym korupcja jest na porządku dziennym, paraliżując zarówno gospodarkę, jak i scenę polityczną.

W tym kontekście należy pamiętać, aby przestępstw finansowych nie utożsamiać tylko z „rajami”, one zdarzają się wszędzie, a przerzucanie na nie odpowiedzialności za działalność osób, które już wcześniej wypracowały sobie „renomę”, byłoby niesłuszne i skrajnie upraszczające problem, tworząc jednocześnie fałszywy obraz całości.

Jest jeszcze jeden istotny czynnik umożliwiający spojrzenie na aferę panamską z odpowiedniej perspektywy i wyciągnięcie właściwych wniosków odnośnie „rajów” i ich działalności; jest to po prostu rzetelna wiedza.

Informacje, czym są „raje podatkowe”, jakiego typu działalność można tam prowadzić, na jakich zasadach, kto może ją prowadzić, komu zależy na tym, aby nadal istniały, a kto chce im zaszkodzić.

Przede wszystkim jednak, należy zdawać sobie sprawę z tego, że media często przedstawiają fakty w sposób subiektywny. Warto zatem korzystać z wielu źródeł informacji; z różnych kanałów telewizyjnych i radiowych, z różnych stron internetowych.

Co dalej z „rajami podatkowymi”?

Otóż najprawdopodobniej nic groźnego. Wciąż będą ofiarować przedsiębiorcom korzystniejsze warunki niż ich własne kraje, świadczyć usługi bankowe, zakładać spółki oraz obniżać podatki. Owszem, może ucierpieć ich renoma związana z dyskrecją, ale zdrowy rozsądek podpowiada, że bolesna lekcja udzielona im poprzez aferę panamską skłoni je raczej do zwiększenia stopnia zabezpieczeń i uważniejszego przyglądania się ewentualnym klientom, niż do zawieszenia działalności lub radykalnych zmian w prawie.

Prawdziwym zagrożeniem dla „rajów” jest działalność OECD, której naciski dyplomatyczne i groźba sankcji gospodarczych mogą w dalekiej przyszłości wpłynąć na zmianę prawa w obecnych „rajach”, niemniej aktualne sensacje ujawnione przez dziennikarzy raczej do tego nie doprowadzą.

Exit mobile version